Poniższą notkę znalazłam oczywiście w "Czasie". A więc, dokładnie 110 lat temu pisano:


"Wczoraj wieczorem około godz. 9, 5 rozległ się na plantach nieopodal nowej poczty huk wystrzału. Z pobliskiej stacyi Towarzystwa ratunkowego bezzwłocznie pospieszyli na miejsce wypadku obydwaj dyżurni i znaleźli broczącego we krwi młodzieńca.
Strzelił on do siebie z pistoletu w okolicę serca, ale ranił się tylko stosunkowo lekko. Przytomności wcale nie utracił i żałował, że strzał nie był śmiertelny.
Niedoszły samobójca liczy lat 18 i jest uczniem szkoły średniej. Znaleziono przy nim dwa listy otwarte, i list zapieczętowany z napisem: "proszę oddać to mej matce". Jeden z listów otwartych jest odezwą do "ludzi", żeby nie wymieniali w gazetach jego nazwiska; drugi, wystosowany do przyjaciela zawiera wyznanie, że motywem samobójstwa była "nieszczęśliwa miłość". W liście tym grozi niedoszly sambójca iż zastrzeli się później, gdyby tym razem go uratowano. Desperata odwieziono do szpitala św. Łazarza.
Na stacyę Pogotowia przybyła wkrótce nieszczęśliwa matka, którą uspokojono, że syn żyć będzie."

Czas 1.VIII.1900 Nr. 192

Ah te wakacyjne, sierpniowe amory ... Kiedyś sama nie mając jeszcze lat osiemnastu, patrzyłam z dziwnymi myślami na jezioro, a mewy latające nieopodal, swoim okrzykami tak i zachęcały zostać na zawsze w tym cudownym miejscu. Jak że to ja mogłam się rozstać po 2 tygodniach "idealnej miłości", to było równoznaczne ze śmiercią! Ileż wtedy powstało "dobrej" prozy a ile wierszy! I tylko śnić, budzić się i znowu na silę śnić. Wydawało się wtedy, że serce jest roztrzaskane na drobne kawałki i nikt NIGDY W ŻYCIU nie będzie potrafił tego skleić ... Cóż po niecałych 2 miesiącach było już naprawione, szczęśliwe i zabujane po uszy ....

A Planty owszem - bardzo suicydogenne miejsce. Wystarczy przypomnieć choćby Tadeusza Żeleńskiego (jak zawsze gdzieś tam była Dagny Juel) śpiącego zimą na plantowej ławce pod pierzyną śniegu. Skończyło się to ciężkim, długotrwałym zapaleniem płuc. Natomiast gdy Władysław Emeryk zastrzelił Dagny w Tyflisie, Żeleński chodząc po Zielonym Pierścieniu "krzyczał w sposób straszliwy nie wymawiając żadnych wyrazów"...

Wielka jest siła miłosnego obłędu ....