Zasadniczą zmianą, wprowadzoną już w 1915 roku, było skrócenie ubiorów – po raz pierwszy w dziejach damskie nogi zostały odsłonięte aż do połowy łydek. Owa długość ( a raczej krótkość), początkowo była przez Polki niechętnie przyjmowana, jako urągająca tradycyjnym wymogom przyzwoitości. Skrócone spódnice wzbudzały zgorszenie zwłaszcza wśród starszych pań, które zresztą jeszcze w czasach II Rzeczypospolitej często nosiły odzież sięgającą do kostek. Druga innowacja, którą przyniosły lata wojenne i utrwalił okres powojenny, to uproszczenie, a nawet maskulinizacja damskiej garderoby.

W pierwszej połowie lat dwudziestych dominowała w niej prosta, luźna linia tuby, maskująca kobiecą figurę. Ograniczano detale i przybrania, zwłaszcza w ubiorach codziennych, rezerwując hafty, koronki czy falbanki do ozdoby strojów wieczorowych, w których najdłużej utrzymał się „orientalny” przepych, z takim powodzeniem wylansowany przed 1914 rokiem przez francuskiego projektanta Paula Poireta

Uprościł się krój odzieży, a rezygnacja z usztywnień i podszewek przy „zwisających” z ramion sukniach uczyniła je wygodniejszymi.
Reminiscencją wojennych ograniczeń były swetry z dzianiny, noszone przeważnie do bluzek i spódnic. Kostiumy miały zmaskulinizowane, długie żakiety i proste, wąskie spódnice. Obszerne płaszcze dzienne posiadały duże, futrzane kołnierze, a na wieczór zakładano przeważnie kloszowe peleryny. Skromne fryzury z ułożonych w miękkie fale i upiętych w niski kok włosów przysłaniały niemal pozbawione ozdób kapelusze z niską główką i dużym rondem bądź podobne do męskich małe kapelusiki filcowe.

W związku z odkryciem kobiecych nóg zmienił się fason obuwia: krótką cholewkę miały już tylko buciki codzienne lub zimowe, zaś do strojów letnich i wieczorowych noszono wycięte pantofelki na wysokim obcasie.

Następstwem skrócenia spódnicy było także rozpowszechnienie się cienkich pończoch w cielistym kolorze, w najelegantszej wersji sporządzanych z prawdziwego jedwabiu. Niezbędne przy każdym rodzaju ubioru rękawiczki wykonywano z miękkiej skóry. Modnym, a bardzo lubianym przez Polki dodatkiem do stroju stały się w latach powojennych szale i chusty, haftowane a najczęściej batikowane.

 Gotowych produktów tego typu dostarczała m. in. kierowana przez Antoniego Buszka pracownia batikarska „Warsztatów Krakowskich”, a własnoręczne batikowanie należało wśród pań wręcz do dobrego tonu – Magdalena Samozwaniec wspomina, iż nie tylko uruchomiła pracownię batików w rodzinnej „Kossakówce”, ale i występowała w samodzielnie ozdobionych kreacjach, jak suknia wieczorowa z 1924 roku, której „wierzch był z granatowej gazy, batikowanej /.../ w żółte kwiaty i różowe motyle„.

Codzienne ubiory szyto z różnego rodzaju tkanin wełnianych, często w kratę lub w pasy, ale o stonowanych barwach: beżowej, kasztanowej, piaskowej; letnią odzież także sporządzano na ogół z lekkich wełenek, ale coraz popularniejsze stawały się również tkaniny bawełniane. Na suknie popołudniowe i wieczorowe używano miękkich jedwabi, ( zwłaszcza modnego krepdeszynu ), sztywnych taft i przejrzystych szyfonów. 

Dzięki inicjatywie Gabrielle Chanel, która już w 1916 roku wprowadziła do damskich ubiorów miękki dżersej ( wcześniej używany tylko jako materiał bieliźniany ) i ten rodzaj praktycznej tkaniny zyskiwał coraz większe uznanie.

Ewolucja kobiecej sylwetki w kierunku geometryzacji osiągnęła apogeum w drugiej połowie lat dwudziestych. Modne panie zaczęły jawnie stosować wyrazisty makijaż, palić papierosy, pokazywać się w miejscach publicznych bez męskiej czy rodzinnej asysty. Ideałem wielu młodych kobiet stała się bohaterka głośnej wówczas powieści Victora Margueritte’a „La garçonne”, przypominająca wyglądem i zachowaniem młodego chłopca.
Maskulinizacja kobiecej postaci zaczęła się od głowy. Panie gremialnie pozbywały się długich splotów na rzecz fryzur z krótkich włosów. Za autora tej epokowej innowacji uważany jest Antoni Cierplikowski – Antoine, pracujący w Paryżu fryzjer pochodzący z Sieradza, który już w 1920 roku w taki sposób uczesał i odmłodził jedną z francuskich aktorek. Włosy obcinano „na pazia”, do wysokości uszu czy brody, z równą grzywką na czole lub zupełnie po męsku, na przedziałkiem z boku i podgolonym tyłem, za to z zakręconymi na policzkach „pejsikami”.

Do małej fryzury pasowały niewielkie kapelusze, często pozbawione rondka, zwane kloszami lub kaskami ( o wyraźnie militarnym rodowodzie ), bardzo skromnie przybrane, nasuwane głęboko na czoło.

Idealna kobieca sylwetka miała mieć chłopięcą szczupłość i płaskość, toteż nie bez powodu określano ją mianem „deski”. Biust, talia i biodra „nie istniały”, maskowane odpowiednią bielizną i zgeometryzowanym, prostym krojem ubiorów, gładkich od ramion do linii talii, zaznaczonej nisko na biodrach, sięgających ledwie za kolana, którą to długość wprowadzono dopiero w latach 1925-1926. Największe zasługi w wylansowaniu linii „chłopczycy” miała niewątpliwie Gabrielle Chanel – „Coco”, której projekty nie tylko naśladowali inni dyktatorzy mody i aprobowały kobiety, ale większość z nich weszła na stałe do kanonu damskiej garderoby. Chanel wprowadziła kostiumy o blezerowym żakiecie i wąskiej spódnicy, garsonki, złożone z sięgającej za biodra luźnej bluzy ( zwanej kasakiem lub dżemperem ) i również wąskiej, poszerzonej zaszytymi fałdami lub plisowanej spódnicy. Dziełem tej projektantki jest też nieśmiertelna „mała czarna” – prosta popołudniowa suknia z czarnej tkaniny, z rękawami lub bez, w wersji wieczorowej urozmaicona poszerzonym skośnymi falbanami lub plisowanym dołem.

Moda wieczorowa przemieniała „chłopczyce” w istoty pełne kobiecych powabów. Jak pisano w jednym z polskich czasopism w 1926 roku: „Wieczorem – na przyjęciach, tańcach i balach – kobieta zmieniała się nie do poznania. Była jak gdyby postacią z baśni, owinięta w zwoje tkanin niby z mgły i promieni księżyca, mieniących się całą gamą barw, przedziwnych kamieni, strasów i pereł. Toteż trudno nieraz było rozpoznać w niej widzianą rano na ulicy lub nad brzegiem morza na pół chłopięcą sylwetkę znajomej kobiety.”
Wieczorowe kreacje mogły być bardzo obcisłe lub poszerzone od bioder, ze spódnicą za kolana lub zwisającą w asymetrycznych zębach, bez rękawów i dekoltu z przodu, za to z sięgającym aż do pasa trójkątnym wycięciem z tyłu... W nich najlepiej przejawiała się tęsknota zmaskulinizowanych pań za dekoracyjnością – błyszczącymi haftami, aplikacjami, koronkami, nieobecnymi w ubiorach codziennych.

Suknie codzienne przeważnie miały fason luźnej, prostej „koszulki”, odciętej na biodrach, często z fantazyjnymi rękawami; chętnie noszono je w komplecie z narzutkami z tej samej tkaniny. Większą od nich popularnością cieszyły się dwuczęściowe garsonki czy chanelowskie kostiumy. Wśród okryć zimowych prym wiodły obszerne futra ze skór farbowanych królików, lisów, źrebaków, karakułów, których kołnierze i obszycia sporządzano z luksusowych szynszyli, gronostajów czy soboli.


Proste formy przybrały też w tym czasie dodatki, choć zwiększyła się ich różnorodność. Wysoko odsłonięte nogi przyoblekały panie w jasne pończochy z ciemnymi „strzałkami” z boku ( co miało optycznie wysmuklić łydki ). Polki miały już możność kupienia jedwabnych pończoch produkowanych w Milanówku za około 20 złotych, trwalszych od francuskich, kosztujących około 50 złotych; zarówno jedne, jak i drugie pozostawały towarem luksusowym, toteż większość pań zadowalała się produkowanymi w Łodzi pończochami ze sztucznego jedwabiu za 5 złotych, a na co dzień nosiła tanie, bawełniane pończochy fildekosowe.


Różnorodne obuwie dopasowywano do przeznaczenia ubioru: do kostiumu lub sukni odpowiednie były pantofelki skórzane, z paskiem na podbiciu, na niezbyt wysokim obcasie, latem w wersji z plecionych pasków, często płócienne i bez obcasów; kreacje balowe uzupełniano dekoracyjnie zdobionymi pantofelkami z tkaniny, zamszu lub lakieru; zimą i na wsi nakładano skórzane półbuty, a w razie niepogody chroniono nogi gumowymi śniegowcami. Skórzane rękawiczki miały szerokie, często haftowane mankiety; dekoracyjnie traktowano też niewielkie, płaskie torebki, zwłaszcza wieczorowe. Nadal lubiono urozmaicać proste ubiory długimi szalami i chustami, a biżuteria, także sztuczna ( której już nie wstydzono się nosić ), odzwierciedlała głównie tendencje stylu Art Déco w geometrycznych formach kolczyków, broszek, bransolet czy coraz powszechniej noszonych zegarkach na rękę.

Codzienne stroje szyto na ogół z tańszych tkanin rodzimej produkcji – bawełnianych z Łodzi i Tomaszowa, wełnianych z Bielska; także milanowskie jedwabie zaczęły powoli stanowić konkurencję dla francuskich. Uwydatnieniu geometryczności i płaskości sylwetki sprzyjało preferowanie jednolitej kolorystyki całego ubioru, z przewagą bieli w odzieży letniej i dominacją czerni w zimowej oraz wieczorowej. Wzory na tkaninach także podporządkowano geometrii – kratki, paski, kółka, romby i zygzaki kontrastowały z tłem lub były utrzymane w podobnej tonacji.
Odnośnie artykułu:
  • Magdalena Samozwaniec - córka Wojciecha Kossaka, wnuczka Juliusza, młodsza siostra Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, stryjeczna siostra Zofii Kossak-Szczuckiej, debiutowała w 1922 r. książką Na ustach grzechu. Powieść z życia wyższych sfer towarzyskich (parodia Trędowatej Mniszkówny), od razu zyskując sławę. Wystawiła wraz z A.M. Swinarskim szopkę satyryczną Kukiełki u Hawełki, współpracowała z licznymi czasopismami, a także z warszawskim kabaretem „Stańczyk”. Pisała farsy i komedie, wystawiane w teatrach, humoreski i felietony, powieści, wiersze i bajki satyryczne dla dzieci i młodzieży. W pamięci czytelników pozostaje jednak głównie autorką powieści autobiograficznej Maria i Magdalena oraz książki o Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej Zalotnica niebieska, która ukazała się już po jej śmierci.

  • Antoni Cierplikowski - fryzjer o międzynarodowej sławie, twórca nowych trendów w dziedzinie fryzjerstwa - a właściwie całej stylistyki kobiecej. Artysta i przyjaciel artystów, polityków i głów koronowanych. Zwany "królem fryzjerów".W historii zapisał się jako autor fryzury "na chłopczycę" ("garcone" - garsonka) , którą wymyślił dla aktorki Evy Lavalliere w1909 r. Od tej fryzury i sukienek Coco Chanel zaczęła się nowa moda lat międzywojennych.
Więcej o nim: gazeta.pl sieradz.pl innastrona.pl




Atrybuty mody lat 20-tych:

Kapelusze typu kask - cloche hat, w kształcie dzwonka, najczęściej z filcu, najlepsze to te od Jeanne Lanvin, Edwar Molyneux.

Duża ilość guzików - panie kupowały duże kształtne guziki i same przyozdabiały nimi sukienki.

Asymetrycznie umieszczona kokarda - najczęściej doczepiana z przodu lub z boku na biodrze.

Cienki pasek z klamerką zakładany nisko po to, aby podkreślić obniżoną talię.

Długie, warstwowe korale - perły (właśnie wtedy pojawiły się falszywe perły - to wszytko dzięki madame Coco Chanel).

Perfumy Chanel nr.5.

Długie szale - właśnie długi szal przyczynił się do śmierci Isadory Duncan, zaplątał się on w nieosłonięte koła samochodu.

Kwiaty broszki, kwiaty z jedwabiu, Etola futrzana, lub futro z naturalne, i oc zywiście rękawiczki.

Ówczesne gwiazdy polskiego kina - ikony piękności i naśladowania:

  • Jadwiga Samosarska - zadebiutowała na deskach Teatru Polskiego w Warszawie w przedstawieniu "Nie-boska komedia". Uczyła się grać w warszawskiej Szkole Dramatycznej, którą ukończyła z wyróżnieniem 1920 roku ro zpoczęła występy teatralne, po to aby zadebiutować w 1922 roku na wielkim ekranie rolą w niemym filmie "Tajemnica przystanku tramwajowego". Zagrała w wielu filmach, w tym w "Ziemi Obiecanej", ale wolała pracę w teatrze, gdzie zagrała około 100 ról. Od listopada 1939 roku mieszkała w Stanach Zjednoczonych, aż do 1970 roku. Zmarła rok później, w kraju.
"Największa "heroina" rodzimego ekranu Jadwig a Samosarska dostawała listy z całego świata. Mały Chińczyk wyznawał po rosyjsku: "Daragaja Jadwiga, ja Was ljublju, priszlitie mnie Waszu fotografiju!" Młoda kobieta pisała:" O Pani, zechciej przyjąć mnie
choć na swoją pokojówkę, bym miała to szczęście oglądania cię z bliska." Pensjonarki,
aby dostać się do niej za kulisy teatru, podpisywały bileciki własną krwią. W
Częstochowie po przedstawieniu młodzi ludzie zatrzymali sanie, którymi wracała do
hotelu. Wyprzęgli konie i sami zawieźli ją na miejsce. W "zaprzęgu" szedł m.in. jeden z
najlepszych adwokatów w mieście, którego od tamtej pory nazywano "koniem
Smosarskiej". Gwieździe proponowano także korzystne mariaże: np. adora tor z Francji
obiecywał jej pałacyk w Paryżu, willę na Riwierze, rolls royce'a do dyspozycji, a do
osobistego użytku citroena."
  • Pola Negri - a właściwie Barbara Apolonia Chałupiec, zyskała międzynar odową sławę dzięki rolom w filmach Ernsta Lubitscha. Negri ucieleśniała typ wampa, który tajemniczymi mocami popycha mężczyzn do zgub y. W 1923 roku aktorka przenosi się do Stanów Zjednoczonych i wkrótce zostaje fetowana jako pierwsza gwiazda Hollywood europejskiego pochodzenia. Do jej powodzenia przyczynił się egzotyczny wygląd, a także demoniczny sposób gry. Negri rozpoczynała swoją drogę do sławy od polskich teatrów, w których występowała jako tancerka. W roku 1916 przybyła do Berlina, gdzie rozpoczęła współpracę z Maxem Reinhardtem. Wkrótce Negri związała się z reżyserem Ernstem Lubitschem, który uczynił z niej gwiazdę. Po filmach Oczy mumii Ma i Carmen, Lubitsch obsadził aktorkę w roli prostej szwaczki, która zostaje kochanką Ludwika XV. Madame Dubarry stała się dla tych dwojga przepustką do wielkiego Hollywood.

Znane kobiety tego okresu:
Tamara Łempicka - to jedna z najbarwniejszych postaci "szalonych lat dwudziestych". Polka, której życie stało się legendą czasów, gdy królowała sztuka dekoracyjna. Jej losy wiążą się z Rosją okresu caratu i rewolucji, a także z międzywojennym Paryżem, gdzie manifestowała swoją obyczajową swobodę, nosząc stroje i biżuterię od Coco Chanel i gdzie dokonywała erotycznych podbojów, oczarowując zarówno mężczyzn, jak i kobiety. Rozkwit malarskiej twórczości Łempickiej przypadł na lata 20. i 30., kiedy to stworzyła "ikony" art deco - dzieła będące symbolem epoki, w której brylowała na salonach sztuki.

Więcej o niej:
magazynswiat kobieta.gazeta.pl


******************************************************************

Więcej o modzie lat 20-tych: artdeco fashion-era
Galeria, Do kupienia Zdjęcia z lat 20-tych