Zagadka z otwarciem gmachu Moraczewskiego dalej nie rozwiązana. Niby już się poddałam, ale dalej mnie to męczy i śni się po nocach :) naprawdę! A więc zmiana tematu jak najbardziej się przyda.

Dzisiaj obrazki z życia akrobatów-wspinaczy.

W Polsce międzywojennej najbardziej znani byli Feliks Nazarewicz i tragicznie zmarły Stefan Poliński. Obaj ścigali się o tytuł "najsprytniejszego człowieka-muchy".


 (Kawałek prywaty:
Pamięta ktoś  horror o podobnym tytule?  - miałam wielką przyjemność oglądać go w wieku bodajże 8-9 lat na lotnisku Moskwa-Domodiedovo. Chodziliśmy z bratem do pierwszych salonów video, które jak muchy:) rozmnażały się zwłaszcza na lotniskach. Dlaczego? Otóż biletów w przedsprzedaży prawie nigdy nie było, i często czekaliśmy ze 3-4 doby na bilet do Magadanu, przy czym codziennie trzeba było latać do kas i wystać swoje w długaśnych kolejkach. Oczywiście w kolejkach stała mama, a my w tym czasie podziwialiśmy "Cobrę", wszystkie części "Rambo", "Koszmar z ulicy Wiązów" i inne "Terminatory". Oczywiście mama  często była nieświadoma co ogląda jej młodsza pociecha, braciszek umiejętnie przekonywał, że będą to kolejne przygody "Tom i Jerry". Kadry z przemiany Jeffa Goldbluma w muchę na długo utkwiły mi w pamięci ...).


audiovis.nac.gov.pl
Feliks Nazarewicz wspinający się po rynnie pomiędzy Kamienicą Ciemowiczowską a Pałacem Spiskim.

Akrobaci ci wzbudzali sensację wchodząc po elewacjach, ścianach budynków, rzeczywiście jak muchy. Wspinali się aż po dach, po czym najczęściej skakali  w dół na płachtę trzymaną przez strażaków. Pokazy takie były oczywiście płatne, teren dookoła budynku  i okoliczne uliczki były ogrodzone i aby obserwować popis trzeba było wykupić bilet.

audiovis.nac.gov.pl
Feliks Nazarewicz na iglicy? (gdzie?) Gdzieś przy Starym Kleparzu?
Często odwiedzał Kraków i Lwów Stefan Poliński. Poniżej wspina się on na ścianę budynku przy ul. Dietla, który to ja odwiedzam przynajmniej raz w tygodniu i mury którego muszą znosić moje wokalizy (i tutaj serdecznie pozdrawiam ukochaną p. Grażynkę!).





audiovis.nac.gov.pl
Niestety, ów człowiek-mucha nie używał nigdy siatki, czy płachty zabezpieczającej, co miało tragiczny skutek. 15 stycznia 1928 roku Stefan Poliński  we Lwowie podczas niebezpiecznego skoku  na linie spadł na bruk.



Lwowiacy, jak to Lwowiacy zamiast opłakiwać znanego akrobatę, utrwalili go w piosence-przyśmiewce:

Przyjechał do Lwowa akrobata-mucha 
Spadł z dachu na ziemię i wyzionął ducha.
Chciał pokazać ludziom, jak on umie zwinnie 
Drapać się po gzymsie i chodzić po rynnie

Chciał pokazać ludziom, że trudności ni ma 
I na gładkim murze jak mucha się trzyma.
Chciał się popisywać za bilety wstępu 
I najadł się wstydu i narobił sztempu.

Wlazł na Teliczkową bez poczucia strachu, 
Minął drugie piętro...już był blisko dachu...
Wszyscy dech zaparli, cisza była głucha, 
Bo on rzeczywiście istny człowiek-mucha.

Czy on się poślizgnął, czy się tynk obruszył? 
Czy się chwycił gzymsu, a gzyms się wykruszył?
Nagle z krzykiem leciał w dół, na łeb, na szyję 
Ratujcie mnie ludzie - taż ja się zabiję!
Marian Hemar

 (Uprzejmie informuję, że wkrótce pojawi się blog o dawnym Lwowie, jako że przynajmniej 2-3 razy do roku tam jestem i powoli coraz bardziej się zakochuję) .

Zdjęcie z 15 stycznia 1928 Lwów, ... albo przed pokazem strażacy naciągają linę i sprawdzają dach, lub już post factum  ...  zauważcie ile osób zbierał taki pokaz!



Feliks Nazarewicz miał więcej szczęścia, po wojnie po letniskach i Wesołych Miasteczkach sprzedawał horoskopy.

Artykuł z "Przekroju" z 1946 roku (z MBC)
"Kobiety urodzone pod znakiem "Wagi" są Wenery z postaci" (naprawdę? jak miło :P)



Marian Eile, ówczesny redaktor naczelny "Przekroju" pod pseudonimem Bracia Rojek, zwrócił się do Pana Feliksa z  dobitnym apelem:
"Panie Franciszku, (nie wiem czemu z Feliksa się zmienił na Franciszka) już lepiej pan "Wenery z postaci pod Rybami", a nie drap się! I ręce już nie tak silne, i figura nie tak zwinna jak dawniej. Jeszcze (puk, puk, w niemalowane drzewo) zlecisz i mordę se rozbijesz. Daj pan spokój."