A ja nic nie znałam i nie kojarzyłam, bo gdy przyjechałam do Polski to modne były tylko seriale typu "Klan", "Ekstradycja", "Na dobre i na złe" a z filmów to starocie, które wg moich znajomych "musiałam obejrzeć żeby Polaków zrozumieć", czyli "Rejs", "Sami swoi", "Miś" i najwyżej ekranizacje trylogii Sienkiewicza.
Tak się składa, że oprowadzając po Kazimierzu cały czas opowiadam wyuczony tekst, "... a tu kiedyś stały kamienice spalone podczas kręcenia "Noce i dnie"...I gdy ANK na swoim profilu FB opublikowało zdjęcie tych spalonych kamienic stwierdziłam, że koniec kropka - w tegorocznym sezonie turystycznym będę mówiła te słowa ze zrozumieniem materii.
Najpierw ta część ul. Józefa przed 1975 r.
Cytat ze "swiatseriali.interia.pl":
"Reżyser od początku zdawał sobie sprawę, że zaaranżowanie pożaru miasta na potrzeby filmu będzie największym wyzwaniem. Tego typu zdjęcia były możliwe w Jugosławii albo w Czechosłowacji, gdzie istniały całe miasteczka służące do takich właśnie celów. Zagraniczne zdjęcia nie wchodziły jednak w rachubę ze względu na olbrzymie koszty i rozliczenia w "prawdziwych pieniądzach".
Po rekonesansie okazało się, że pożaru nie da się nakręcić nie tylko w Kaliszu, ale i w Lublinie, Zamościu czy Kazimierzu Dolnym. Dobre wieści przyszły z Krakowa: na Kazimierzu szykowano kilka kamienic do wyburzenia. Miejsce okazało się idealne na pożar filmowego Kalińca. No, może nie do końca idealne, bo znajdowało się w środku tętniącego życiem Krakowa. Pirotechnik pocieszył reżysera, że gdy zacznie "hajcować" napalm, którego użyje, nikt go nie ugasi, aż się "wyhajcuje". W scenie "brały udział" nie tylko płonące budynki. W ogniu szamotały się wojska dwóch armii - pruskiej i rosyjskiej - a z płonącego miasta uciekali cywile. Do tych scen zaangażowano ponad tysiąc statystów i aktorów z krakowskich teatrów (żeby profesjonalnie statystowali w pierwszych szeregach tłumu).
Sceny w płomieniach kręcono trzy dni. Dwukrotnie dochodziło do groźnych sytuacji, które mogły zakończyć się śmiercią wielu osób. Zagrożona była nawet Jadwiga Barańska, dla której niebezpieczny incydent zakończył się nadpaleniem płaszcza."
A działo się to tak:
Najpierw kadry z okolic Okrąglaka - czyż secesyjna przybudówka nie wygląda uroczo?
Ponoć pod Okrąglakiem też były wysokie drewniane rusztowania wypełnione zbiornikami z napalmem. Po podpaleniu powstała ściana ognia i tylko dzięki umiejętnej pracy pirotechników mamy dalej miejsce gdzie Endzior spokojnie może zbijać kasę ;).
ANK, Zbiór fotograficzny, sygn. A-V-1128. Oraz ct.mhk.pl |
Tyle na ten nierozbudowany temat. Jest już późno i czas do łóżka, a ja jeszcze tyle nie wiem...
Czemu każdy wspomina ten pożar inaczej? Jedni mówią, że jedna kamienica po prawej, jedna po lewej, drudzy, że dwie po lewej. Inni, że większy pożar był przy Okrąglaku. Cóż, póki nie dowiem się kiedy konkretnie był pożar sfilmowany przez Antczaka (konkretny dzień!) i nie znajdę opisu z tamtych czasów, to nie wierzę w nic.
Druga sprawa - kiedy powstały teraźniejsze?
Jeżeli, ktoś posiada wiedzę na ten temat proszę o komentarz, bo jak widać materia nie zbadana...
9 Komentarze
oj mialem oklo 19 -20 lat wszyscy zarabialismy na tym fimie [mam na mysli mieszkancow kazimierza],jedni statystowali inni pilnowali i transporytowali konie jesze ionni w nocy pilnowali dorozek, wozow i dekoracji jeszcze inni[ smietanka kto mieszkal w tych latach w Krakowie to wie]kradli co sie dalo a dalo sie wiele szable,siodla ,bryczki i inne wszzelakie dobra a z tymi pozarami to nie tak ze zawsze sie strasznie palilo film to oszust na przyklad czesc scen na Szerokiej to bylo tak, ze przed kamera stalo stalowe koryto i tam sie palilo jak cholera i przez ten ogien kamera filmowal np. przemarsz wojska no to na tyle bo duzo by mozna pisac a szkoda czasu i atlasu
OdpowiedzUsuńten caly pozar to troszke osmolonych scian i ram okiennych i tyle jaki napalm co za bzdury to bylo pod kontrola a ze ogien to moc, bywalo ze sie czsem za bardzo rozpanoszyl ale generalnie bylo bezpiecznie 6 m od tych kamienic i zaraz obok mieszkali ludzie po drugiej stronie ulicy wtedy mieszkali aktorzy a i pan K.SWINIARSKI i nie bylo WIELKIEGO POZARU NIESTETY
OdpowiedzUsuńKonrad Swinarski a nie "Swiniarski". Wypada to wiedzieć.
Usuńno I prosze,ciekawe info,dla tych ktorzy tam nie byli wtedy to sa bardzo ciekawe wspomnienia,prosimy o wiecej
OdpowiedzUsuńWłaśnie wczoraj oglądałam ostatni odcinek serialu "Noce i dnie". Przyznaję, nie miałam pojęcia, że płonący Kaliniec tak zręcznie udaje krakowski Kazimierz. Zdjęcia są przepiękne, miasteczko zmienia się niczym kameleon: z beztroskiego, nieustannie świętującego w płonące, groźne, apokaliptyczne. Kocham "Noce i dnie" w obu wersjach, literackiej i filmowej, i żałuję, że nie wiedziałam o związkach filmu z Krakowem, inaczej patrzyłabym na ten pożar. Ale zrobię to następnym razem. :-)
OdpowiedzUsuńI o takie komentarze mi właśnie chodziło. Dziękuję za podzielenie się swoimi wspomnieniami!
OdpowiedzUsuń...i ja tam byłem ale nic nie piłem tylko się gapiłem. Natomiast mój kolega z klasy załapał się w zastępstwie kaskaderów i wykonał skok z owej płonącej kamienicy narożnej za dwie czerwone stówki jako że zawodowi kaskaderzy - można powiedzieć zastrajkowali żądając trzykrotnie tyle.Pamiętam także zabawne zdarzenie, kiedy to miejscowy pijaczek przebrany w wojskowy mundur i z kbks-em oraz bagnetem na sztorc na ramieniu - w trakcie jednej z długich przerw zdjęciowych,postanowił wstąpić do Podhalanki - róg Starowiślnej (wówczas boh,Stalingradu) i Rzeszowskiej przepłukać gardło piwem - po czym zdjął karabin i zatrzymywał tramwaje - dopóki go milicja nie zawinęła :) Wesolutko tam było - w trakcie tych zdjęć :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że koledze nic się nie stało!
UsuńDziękuję za podzielenie się wspomnieniami!
I takie lubię czytać :)
OdpowiedzUsuń