"Teraz jak już było po tej wojnie, jak już Żydów nie było, był taki listopadowy wieczór, czekałam na tramwaj na 10-kę i patrzyłam się na przeciwko na taką kamienicę, gdzie przed wojną w piątek zawsze we wszystkich oknach świeciły się świece, bo to był Szabes. Mi łzy do oczu doszły, stałam i patrzyłam się i łzy mi ciekły z żalu, że to wszystko się skończyło, że tam już dzisiaj jacyś inni obcy ludzie, a wtedy to tętniło życiem. U nas w kamienicy mieszkały trzy żydowskie rodziny..."
Wspomnienie Marii Goettel z audiohistoria.pl



Jak już wspominałam w Krakowie mieszkam od 2001 r. Gdzieś w 2003 obudziła się we mnie chęć poznania tego miasta. Zaczęłam nie od Rynku, Wawelu, Kazimierza, lecz od Podgórza, a konkretnie od  terenu getta. Może jakieś wspomnienia z filmu Spielberga zaważyły, może to, że w tym samym czasie zbierałam materiały do pracy magisterskiej o innej zagładzie, która działa się w latach 30-tych w miejscu w którym się urodziłam. Nie wiem.
Tak naprawdę zaczęłam znajomość z Kroke od końca. Teraz chcę przewrócić je do życia i wrócić do momentu największego rozkwitu, czyli okresu międzywojennego. Pragnę, by przechadzając się ulicami Krakowa i patrząc na mniej lub bardziej ładne przedwojenne kamienice, zdawalibyśmy sobie sprawę, że tu żyli, byli, uczyli się, kochali i nienawidzili, handlowali, posiadali, modlili się lub nie ... lub po prostu - sprzedawali łuskany groch z miednicy w papierowych tytkach. Nie wiem czy komuś będzie to potrzebne, może akurat stracę czytelników, gdyż  DALEJ niestety spotykam się w Krakowie z antysemityzmem.  Jestem judeofilem, w tym samym stopniu co i polonofilem. Badając dzieje Krakowa nie da się inaczej. I nie chodzi tu wcale o Kazimierz, choć o nim będzie też.

Dawny Kroke będzie wyłącznie profilem na Facebooku. W miarę moich możliwości też w języku angielskim. Będę zamieszczała tam teraźniejsze zdjęcia kamienic z wspomnieniami z pierwszej ręki poparte dowodami z ksiąg adresowych, a także zdjęcia dawnego Kroke z różnych archiwów.

Zapraszam - DAWNY KROKE.

A teraz posłuchajmy dalej opowieści Pani Marii:

"Bardzo dużo było sklepów żydowskich z futrami i materiałami, na Floriańskiej była słynna Schrajberowa. Ona miała tylko po jednym kuponie materiału. To te wszystkie snobki, żeby ktoś inni takiej suknie nie miał to szli do niej. Ona miała sklep na parterze i na pierwszym piętrze. Na pierwszym piętrze sklep z pościelą bardzo ładną. Mama moja zawsze kupowała u niego ręczniki i bieliznę pościelową i miała tam w zeszycie swoje konto. Przychodziła zapłacić 10 zł miesięcznie, a on mówił tak: - Pani Bochenkowa, ja tu tylko chciałem pokazać jaką dymkę dostałem z Łodzi wczoraj. A mama mówi:  - Panie Łazar niech mi Pan tu żadnej dymki nie pokazuje, ja tu tylko przyszłam zapłacić za dawny rachunek i proszę mnie wykreślić. - Ale kto Pani każe kupować, ja chciałem tylko Pani pokazać. A jak pokazał to mama mówi,  niech Pan da tego dwa i znowu konto rosło... Cała Długa to były żydowskie sklepy. Floriańska też."