Odwilż, ciapa i deszcz spadający na brudny śnieg... Jeszcze nie tak dawno narzekałam na zimno, a teraz znowu narzekam :). No cóż nic co ludzkie nie jest mi obce :) hehe.



Krakowianka pomaga węglarzowi dowieźć opał do swojego domu. Proszę zwrócić uwagę na jej buty!!!! BRRR!!!
http://www.polityka.pl/galerie/1523945,4,nasze-zimy-stulecia---galeria.read
Otóż dzisiaj chciałabym wrócić do zimy 1929 roku, kiedy to 2 lutego w Dubiach koło Krakowa odnotowano  rekord zimna: -42 stopni, niestety liczone "w Celsiuszach" (tak myślałam w dzieciństwie, że stopnie to raz Celsiusz + dwa Celsiusz + itd., a sam Celsiusz to taki piękny bóg pogody :), prawda okazała się mało romantyczna).
Anders Celsius upiększony przez malarza
Przez cały luty 1929 r. w całej Polsce odnotowywano ponad - 20 stopniowe mrozy.
W Krakowie brakowało węgla, a jego ceny prężnie rosły w górę. Pojawiały się liczne przypadki odmrożeń i  zgonów. Ruch na targowiskach ustał zupełnie. Z powodu braku wody zamknięte były szkoły, zawieszono wykłady na Uniwersytecie Jagiellońskim. Dzieci nie wypuszczano z domów.


Wisła zamarzła całkowicie i mieszkańcy Krakowa przemieszczali się z dzielnicy do dzielnicy z pominięciem mostów.

1929 r. Widoczna willa Rożnowskich na cyplu.

Najgorzej działo się w przy składach węgla - na ul. Pawiej, ul.Warszawskiej i przy rynku zbożowym (?) . Ustawiały się  tam długaśne kolejki:
"Przed okienkiem kantoru stoi wielka grupa ludzi. Zmieszane w niej wszystko, od wytwornych futer karakułowych czy małp, aż po łachmanu nasycone odorem jakiegoś strasznego cuchnącego kwasu. Połowa tych ludzi ma obandażowane twarze, nosy i uszy. Mróz wprowadza najspokojniejszych w stan rozdrażnienia."

 Połączenia kolejowe w całej Polsce były zawieszone, z powodu pękania szyn. Na trasie, którą czasami często przemierzam - Lwów-Stryj odnotowano około 33 takich pęknięć.


Jak widać nasze mrozy w porównaniu do tego to pikuś. Nawet gdyby nie grzaliśmy piecami, kaloryferami, to  ilość włączonych urządzeń elektrycznych, które posiadamy w każdym domu nie pozwoli nam zmarznąć.

Na koniec polecam maść z kogucikiem o dźwięcznej nazwie - "Mrozol".


Na podstawie "IKC" z lutego 1929 roku udostępnionego przez Małopolską Bibliotekę Cyfrową.