Administratorem byłam słabym, a "craft-lady" okazałam się być jeszcze gorszą - oprócz paru ściegów szydełkiem i kłuciem, od czasu do czasu dla wyładowania złości, igłą do filcowania, nie umiem nic. Natomiast zachwycam się wszystkim! Zwłaszcza przedwojenną umiejętnością robienia takich cudeniek jak ta poniżej. I to na drutach! Już sam opis jest balsamem dla moich uszu:
"Żakiecik trzyćwierciowy i czapeczka - wytworny, ciepły i lekki komplet zimowy wykonany z włóczki Angora "Marokko", marki "Trójkąt w Kołe"
Dla spragnionych ciepła i vintage podaję przepis na wykonanie - z czasopisma "Moja przyjaciółka" 1937 r.
Oko nacieszyłam, znowu pomarzyłam o tym, że to ja z osią talią i fikuśną czapeczką, ale co wspólnego to ma z dawnym Krakowem? Otóż włóczka, którą poleca czasopismo, była bardzo popularna także w mieście Kraka, gdyż produkowano ją niedaleko - w Białej Krakowskiej koło Bielska :).
A największym powodzeniem cieszył się sklep przy ul. Szewskiej 20. Szkoda, że wtedy Polska nie miała swojego Sergieja Prokudina-Gorskiego i zdjęcia są czarno białe. Inaczej moglibyśmy zrobić seans koloroterapii. Proszę wyjrzeć za okno - piękny widok na przeciwległy budynek - Szewską 23. Zero reklam, czyściutko, pachnie ciastkami, gdyż znajdowała się tam "Cukiernia Teodora Hausnera" lub sklep o niewiadomym asortymencie "Mimoza". Teraz budynek Szewskiej 23 jest jednym z najbardziej zaniedbanych, z przerażającą ilością szyldów reklamowych. A w byłej pasmanterii "Trójkąt w kole, wełna to gwarancja pełna" od niedawna króluje "Pijalnia wódki i piwa".
Ponoć w ręcznie dzierganych swetrach z tej włóczki chodził sam prezydent Mościcki i oczywiście Jan Kiepura. Nie wiem, co się stało po wojnie z przędzalnią w Białej. Przypuszczam, że jak większość zakładów przeszła pod zarząd państwa, lecz nazwa samej włoczki się nie zmieniła. Pod koniec lat 90-tych nie wytrzymała chińskiej konkurencji i jak większość Bielsko-Białych fabryk została zamknięta? A może się mylę i ktoś zna prawdę?
Niestety teraz ze świeczką w sklepach trzeba szukać swetra, kardiganu czy nawet czapki i szalika, które nie byłyby 100 % akrylem. I chciało by się powtórzyć za Stanisławem Mrożkiem:
"Bo ja wolę trójkąt w kole
Jest to wełna pełna zalet
Inne wełny ja pier... !"
Ciepłego dnia życzę!
6 Komentarze
Miło że wróciłaś. Rozumiem, że teraz usługa backupu jest już standardem :-)?
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńDzięki za ciekawostki o dawnym Krakowie :)Włóczkowy sklep musiał być bardzo kolorowym i klimatycznym miejscem :) :)
OdpowiedzUsuńOj szkoda, że się nie udało odzyskać danych serwera. Też bym się czuła podobnie do ciebie. Tylko pracy było włożone i tak po prostu przestało istnieć.
OdpowiedzUsuńSzyba, o tak backup to już standard :) Dobrze, że jeszcze istnieje Google cash, ale gdyby i ten blog zniknął, to chyba bym całkowicie zrezygnowała z urządzeń elektronicznych ;)
OdpowiedzUsuńPiękna ta nasza Szewska kiedyś była, ale wszystko się zmienia z czasem.
OdpowiedzUsuń