Ostatnio oglądałam "Obrońcy skarbów" ("The Monuments Men") w reżyserii George'a Clooney'a. Historia, na której oparty  jest film -  naprawdę ciekawa, gra aktorska nawet całkiem całkiem, ale reżyseria i scenariusz .... płacz i zgrzyt zębami.
Mocniej wyć zaczęłam zwłaszcza w scenie, gdzie Niemcy palą "Portret młodzieńca" Rafaela Santi  :). Jestem duszą romantyczną i nie wierzę, że ktoś mógł popełnić takie zło! Obraz słynnego Włocha z pewnością znajduje się pod innym obrazem, w innej ramie u jednego z najbardziej znanych kolekcjonerów sztuki i na pewno doczekamy się jego powrotu do Krakowa do Muzeum Czartoryskich. O ile to Muzeum w ogóle będzie istnieć...
Mało kto natomiast wie, że jednym z "Monuments Men" był krakowianin z krwi i kości, potomek jednej z najbardziej zasłużonych rodzin dla naszego królewskiego miasta - Karol junior Estreicher, o którym niestety nie było mowy w filmie. Jako jedyny Polak przynależał do MFAA - Monuments, Fine Arts and  Archives program. Gdybym tylko potrafiła pisać scenariusze i miała wtyki w świece filmowym, to stworzyłabym  historyczny film akcji w stylu Indiana Jones!

KAROL ESTREICHER I OŁTARZ WITA STWOSZA


Wyobraźmy sobie ... Początek filmu:
Londyn, jesień 1943 r. Jedna z sal  Biura Rewindykacji. Stuk maszyn do pisania, dym od papierosów, kobiecy śmiech i londyńska mgła za oknem. Karol Estreicher - mężczyzna średniego wzrostu, około 40 lat, uczesany według tamtejszej mody z przedziałkiem po lewej stronie, z gęstym aczkolwiek zadbanym wąsem, zmęczony, niewyspany a zarazem rozgorączkowany, z błyszczącymi oczami, trzyma niedużą książkę z jaskrawą czerwoną okładką. Wchodzi do sali i potrząsając książką głośno ogłasza:
- Ołtarz Mariacki jest w Norymberdze!!! 


Pracownicy go otaczają, zadają mnóstwo pytań. K.E. siada za swoje biurko, zapala papierosa, nie odpowiada na żadne pytania. Wkłada do maszyny do pisania czystą kartkę i ze skupioną miną zaczyna przepisywać jedną ze stron "Strat kultury polskiej pod okupacją niemiecką 1939-?".
Szybki, rytmiczny stukot klawisz ...

KOŚCIÓŁ NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY (MARIACKI)
Następujące dzieła sztuki zostały zrabowane przez Niemców:
1. OŁTARZ WITA STWOSZA. Wykonany w latach 1477-1489 w Krakowie, gdzie
artysta mieszkał i miał pracownię. Jest to jedna z najwspanialszych rzeźb europejskich XV w. Odnowiona w latach 1932-1933 na koszt państwa po odkryciu oryginalnej polichromii ołtarza.
STAN OBECNY: W sierpniu 1939 r. rzeźby ołtarza zostały umieszczone w drewnianych skrzyniach, przetransportowane w górę Wisły i ukryte w piwnicach seminarium duchownego i katedry w Sandomierzu. Mniejsze fragmenty (predella) zostały ukryte w krakowskim Muzeum Uniwersytetu. Już w połowie września Niemcy odkryli kufry schowane w Sandomierzu i Krakowie i wywieźli je do Niemiec. W grudniu 1939 r. "Krakauer Zeitung" w jednym z artykułów chwalił Polaków za profesjonalizm w pakowaniu rzeźb. Najprawdopodobniej ołtarz przewieziono ciężarówkami z Sandomierza przez Kraków do Berlina, a następnie do Norymbergi. Prof. Frey w niemieckim przewodniku po Polsce (Baedeker Das General gouvernement, Lipsk, 1943 r.) pisze: "Słynny ołtarz główny, rozebrany przez Polaków na części na początku wojny, znajduje się obecnie w Norymberdze, mieście rodzinnym artysty". Skrzynia ołtarza została zabrana w kwietniu 1940 r., sam kościół natomiast zamknięto na dwa tygodnie, w czasie których Niemcy zainstalowali tam tryptyk Matki Boskiej Bolesnej z katedry krakowskiej. Jesienią 1940 r. w Kaiser Friedrich Museum w Berlinie wystawiono fotografie ołtarza, zabrakło jednak jakichkolwiek oryginalnych fragmentów. 

(Oryginalny tekst ze "Strat kultury polskiej pod okupacją niemiecką 1939-44": wraz z oryginlanymi dokumentami grabieży" http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=13505&dirids=1)

Retrospekcja:
Kraków, koniec sierpnia 1939 r. Ranek. Rynek Główny, gwar przekupek, które jak mrówki podążają na róg Rynku i ul. Mikołajskiej, biorą z wozów duże wiklinowe kosze z warzywami lub kwiatami, i z powrotem wracają na swoje handlowe miejsca. Tramwajarz linii numer 1 przejeżdżając obok Bazyliki Mariackiej trąbi na jedną z nich. Dookoła jeżdżą wozy załadowane po brzegi towarami, przemykają pojedyncze samochody. A w tle oczywiście słychać dźwięk hejnału!!! 

 K.E, młodszy niż go poznaliśmy, bez wąsa, wchodzi przez kruchtę zachodnią do Bazyliki Mariackiej. Zatrzymuje go kobieta i mówi, że kościół jest dziś zamknięty, po czym przygląda mu się wyraźnie i  mrucząc pod nosem: - Przepraszam, nie poznałam Pana - wpuszcza go do środka. Tam trwają gorączkowe prace. W ciszy i skupieniu cała służba kościelna pakuje mniejsze rzeźby z ołtarza. Większość figur, zwłaszcza figury apostołów, jest już zabezpieczona i schowana do wielkich drewnianych pak. Obok babki kościelne ugniatają różne gazety ("IKC"!) i upychają  je do środka skrzyń. 

ct.mhk.pl
ct.mhk.pl
 Do K.E. podchodzi niski, starszy, dość otyły człowiek z okrągłą twarzą, na której widać wyraz niezadowolenia i zniecierpliwienia - ksiądz infułat Józef Kulinowski. Dyskutują zawzięcie. K.E. spokojnie tłumaczy, że tak, to jest jedyna droga i że wszystko co robią jest naprawdę konieczne. Przechodzą do prezbiterium, zatrzymują się przed  szafą ołtarzową, która jest zamknięta i zgrabnie zasłonięta dywanami. K. E. patrzy na "ołtarz" w skupieniu. Nagle zawadiacko się uśmiecha. 

ct.mhk.pl
- Wszystko będzie dobrze! Ważne, że odkryliśmy sposób ustawiania i montowania rzeźb na tej podstawie ołtarzowej.  Gdyby nie ten prezent - kołowrót od Mistrza Stwosza, byłoby ciężko...  Wojna szybko się skończy i ołtarz wkrótce wróci na swoje miejsce, prawda proszę księdza? - zwraca się do księdza Siedleckiego. który akurat wyszedł z zakrystii.
 - A póki co, niektóre drobne części, które są bardziej kruche, takie jak ornamenty znad płaskorzeźb zewnętrznych, możemy schować w samym kościele, trzeba tylko pomyśleć gdzie. Może w jakimś grobowcu, albo w sklepieniu pod prezbiterium? W sumie najlepiej byłoby podzielić je na kilka części i każdą przechować w innym miejscu. Proszę podziękować ode mnie stolarzowi Kowalikowi, doskonała robota! Na wieczór załatwiam transport. Z Bogiem!

Prawie północ tego samego dnia. 30 wielkich drewnianych i 5 tekturowych paczek znajdują się już w piwnicy Collegium Novum, K.E skrupulatnie przegląda ponumerowane skrzynie i sprawdza spisany przez siebie inwentarz.  
Później widzimy K.E, który przy pomocy trzech mężczyzn z dwiema tekturowymi pakami podąża do wyjścia. Tam czeka na niego powóz. Po załadowaniu udają się najpierw w stronę Zakładu Historii UJ (Collegium Maius). Po jakimś czasie jadą przez Rynek w stronę ul. Jana. Zatrzymują się pod numerem 9. 
Noc, całkiem możliwe że to już kolejny dzień, nadbrzeże Wisły. Jest cicho i spokojnie. K.E stoi na środku galara, który jest  właśnie odpychany od brzegu. Powoli podążają z nurtem w dół Wisły ....

Ciąg dalszy nastąpi!

A Wy kiedy ostatni raz byliście podziwiać ołtarz? ;)